muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Vangelis - Opera Sauvage

Vangelis

Opera Sauvage

rok wydania: 1979

Opera Sauvage to dokumentalna seria odkrywająca relacje między muzyką, człowiekiem i zwierzętami z całej kuli ziemskiej. Była to jedna z głównych realizacji w latach 1975 -1979 dokumentalisty Frédérica Rossifa, z której materiału wystarczyło na 21 ponad 50 minutowych epizodów, nadawanych pierwotnie we francuskiej Antenne 2. Serial ten odkrywający egzotykę i specyfikę różnych regionów świata rozgrywał się m.in. w Peru, Kamerunie, Irlandii, Singapurze. Vangelis poznał Rossifa w Paryżu w 1970 i już rok później ich spotkanie zaowocowało wspólnym dziełem "L'Apocalypse des animaux". Od tej pory zaczęła się ich długa i owocna współpraca wizjonera kamery i wizjonera syntezatorów. Vangelis obdarzył swoją muzyką wiele jego filmów i nie robił tego dla pieniędzy tylko bardziej z przyjaźni. Oficjalnie ukazały się z wspólnych kolaboracji do filmów przyrodniczych tylko trzy albumy - jedynie jako bootlegi dostępne są zaś "Sauvage et Beau" (1984) i swoiste kompilacje muzyki Vangelisa na "Splendeur Sauvage" (1986), "Les animaux de Frederic Rossif" (1989) i "Beaute Sauvage" (1989). Razem zrealizowali też produkcje o malarzach „Georges Mathieu" (1971), „Georges Braque" (1974), „Pablo Picasso" (1981) i „Morandi" (1989), obraz o fotograf Gisele Freund "Au pays des visages" (1972), a także wyprodukowany specjalnie na 100 lecie instytutu Pasteura w Paryżu obraz „Pasteur" (1987). Zwieńczeniem ich współpracy była czteroczęściowa, "De Nuremberg á Nuremberg"(1989), historia powstania i upadku nazizmu, której Rossif obłożnie chory zdołał wyreżyserować 2 części. Wszystkie te filmy zostały obdarzone dźwiękami z wyobraźni Vangelisa zresztą Rossif tworzył z dostarczanych mu materiałów swoiste archiwum - i jeśli dla jakiegoś bieżącego projektu potrzebował muzykę sięgał do szuflad i wyciągał jakieś stare kawałki Vangelisa. Przyjażń obu twórców przetrwała do 1990 roku gdy Rossif zmarł na raka.
Płyta powstała oczywiście w londyńskim Nemos Studio, gdzie Vangelis nagrywał w okresie angielskim aż do 1987 roku. Na albumie znalazła się jedynie część muzyki przygotowanej do tego serialu. W każdym odcinku pojawiały się nowe dźwięki spod ręki mistrza wymieszane z muzyką etniczną wykorzystywaną także jako podkład muzyczny. Vangelis na oficjalny album wybrał tylko te, które uznał za wartościowe. I tak dla przykładu z odcinka poświęconego rodzinnej Grecji nie pojawił się ani jeden fragment.
Niektóre elementy i brzmienia stworzone na tej płycie są preludium do tego co miało pojawić się na krążkach Antarctica czy Chariots Of Fire czyli romantyczne melodie z bogatymi, prawie pompatycznymi orkiestracjami.
Otwierający album Hymne stał się dość popularnym motywem wykorzystywanym podczas...uroczystości ślubnych a to znowu za sprawą użycia go jako podkładu muzycznego pod reklamówkę popularnych w USA win marki Gallio. Utwór oparto na podniosłej melodii pełnej muzycznej elegancji - poruszającej i pełnej mocy ma w sobie siłę właśnie dostojnego hymnu.
Po tych dumnych prawie patetycznych dźwiękach słuchamy Reve - bardzo wyciszoną opartą na delikatnej grze na syntezatorze melodię - mocno skoligaconą z brzmieniami Apokalipsy Zwierząt. Senno - marzycielskie przepiękne minimalistyczne pasaże kreują wizję relaksu ale z wyczuwalną nutką refleksji, zadumy, prawie smutku. Mam wrażenie że ta kompozycja unosi mnie gdzieś w pogodne słoneczne niebo, ma w sobie tyle miłego ciepła, że prawie namacalnie czuję jakby żar słonecznego poranka bijący z tej muzyki.
"L'enfant" -prosta melodia, powtarzany motyw wokół którego osnuto ciekawą aranżację - jak w Bolero Ravela mamy wrażenie, że dochodzą coraz to nowe instrumenty. Delikatny, zwiewny kawałek jest kwintesencją stylu Vangelisa - cała płyta jest właśnie tak zbudowana - na czarujących, prostych tematach, rozwiniętych w ciekawe, ładne kompozycje. Zdawałoby się że to banalne, proste melodie lecz tak brzmiące, że ciarki chodzą po plecach. Z tym utworem jest związana zresztą pewna anegdota: nie oparto się jego urokowi i wykorzystano go w filmie „Rok Niebezpiecznego Życia" (1982) ale rok wcześniej pewien reżyser nalegał urzeczony jego czystym pięknem aby umieścić go w wyrażającej symbolicznie idee sportu scenie biegu na plaży - Vangelis wyperswadował to owemu reżyserowi mówiąc, że może stworzyć bez problemu podobną kompozycję ale nową - i przez to możemy podziwiać kunszt Vangelisa na evergreenie Titles z „Rydwanów Ognia"...
Mouettes - kolejna stonowana kompozycja - piskliwy dźwięk z syntezatora owinięty samplami kojarzy mi się z zachodem słońca, przemijaniem, ukojeniem które przynosi mrok nocy ale i z nostalgią za słońcem. Piękna rozmarzona kompozycja.
Chromatique - przepiękny podkład na gitarze akustycznej przypominający dawne dzieła Vangelisa.
Irlandie - oparty na irlandzkich brzmieniach w stylu Clannad pieśń oczywiście zrealizowana w charakterystycznym brzmieniu Vangelisa.
Flamant rouses - prawie 12 minutowa suita składająca się jakby z 3 części - wolnej, galopującej i końcowej w prawie bluesowym stylu. Vamgelis daje tu popis swych umiejętności improwizacyjnych - atoniczne dźwięki unurzane w niesamowitym brzmieniu syntezatorów dają świetny rezultat - brak tu piękna melodii poprzednich kompozycji, zbliża się w tym utworze do czegoś bardziej wyszukanego niż reszta albumu z asertywnymi liniami na syntezatory i jest w tej muzyce coś bardzo pociągającego. Oblicze zmienia się w pięknym końcowym fragmencie ostatnich dwóch minut - powolny spokojny rytm i kolejny piękny rozmaz syntezatorowych solówek.

Opera Sauvage pełną pięknych, nastrojowych melodii z cudownym brzmieniem orkiestracji można uznać za sztandarowy przykład jak Vangelis z prostego materiału tworzył arcydzieła. Znowu elektryczne pianino Fender Rhodes i charakterystyczne dla Vangelisa brzmienia z Yamahy CS-80 dały niesamowity rezultat.
Ten tytuł nie ciśnie się na usta na hasło Vangelis - a niesłusznie bo to znakomity przykład miłej dla ucha melodyjnej elektroniki spod znaku tego wykonawcy.(10.16/10)

1. "Hymne" (2:40)
2. "Reve" (12:26)
3. "L'enfant" (4:57)
4. "Mouettes" (2:28
5. "Chromatique" (3:25)
6. "Irlande" (4:43)
7. "Flamants Roses" (11:50)

Vangelis grał na kilku rodzajach syntezatorów, fortepianie, fortepianie elektrycznym (szczególnie eksponowany w tracku 2), bebnach, perkusji, ksylofonie, gitarze akustycznej (track 5).
Jon Anderson słyszymy na harfie w "Flamants Roses".
inzynierowie dźwięku Keith Spencer-Allen, Marlis Duncklau, Andy Hendriksen
Nagrano w Nemo Studios, Londyn 1978, 1979.




spawngamer

« powrót